Pan Mróz namalował obrazy na szybach starego domu. W sobotni poranek przy filiżance ciepłej herbaty wspominałam z moją mamą historie z dzieciństwa. Do wsi, w której mieszkałam nie dojeżdżały autobusy, a ponieważ szkoła oddalona była o kilka kilometrów, dowożeni byliśmy ciągnikiem z doczepioną przyczepą, którą nazywaliśmy "budą". "Buda" nie miała ogrzewania, łatwo sobie zatem wyobrazić, że zimą szyby były zamarznięte do tego stopnia, że niczego na zewnątrz nie widzieliśmy. Chuchaliśmy zatem na nie, rozmrażając chociaż kawałek, kawałeczek przez który wyglądaliśmy na świat. Niektórym jednak samo chuchanie na szyby nie wystarczało, przytykali do nich język. Bawiło nas to niezmiernie. Gorzej jednak, kiedy mróz był duży, a zawodnik zbyt odważny, wtedy jęzorek trudno było oderwać:):)
Kiedy moja edukacja w szkole podstawowej dobiegała końca zabrali nam budę i uraczyli nas autobusem, w którym było....ciepło:)
Kochani chociaż dziś za oknami mroźno, ja gorąco życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku:)
Miłego wieczoru:)
jeszcze spóżnione podziękowania, i z wzajemnością: powodzenie w 2016 roku.
OdpowiedzUsuńStyczniowe dni, to dobry czas na wspominanie......
Pozdrawiam cieplutko Alis:)
UsuńMile wspomnienia :) pozdrawiam juz w tym Nowym Roku:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam, kusząca ta twoja zupka z raków...:)
UsuńNiezła historia :) Ostatnio do męża mówiłam że tak pięknie kiedyś mróz malował po szybach ,dziś już rzadko się zdarza !! plastiki wszędzie:( szczęścia w nowym roku:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, okna w domu mojej mamy są stare i drewniane i tak cudnie wyglądają mroźną zimą. Pozdrawiam
Usuń