wtorek, 27 października 2015

Rodzinne chorowanie............

Zaniemogłam bezsprzecznie, do chrypienia i smarkania doszła gorączka i co irytuje mnie najbardziej to, że nie mogę mówić:(. Dla mnie to straszne, gadać bowiem ubóstwiam, dla mego męża rozkosz zapewne:). Pocieszające jest jednak, że owa przypadłość dotyka mnie raczej rzadko. Zatem rozkoszuj się mężu, kiedy masz okazję (haha):)
Zmuszona zostałam do wizyty u lekarza i siedzenia w domu, ale nie sama, bo z chorą i raczej marudną Oldzią. Kiedy nos masz zatkany, gardło obolałe i nic ci się nie chce, trudno o ciekawe zabawy i pomysły umilające czas, też choremu dziecięciu. Starałam się jak mogłam, żeby Olgunia nie oglądała przez cały dzień bajek, bo na to od rana miała ochotę:)
Co robiłyśmy żeby umilić sobie wspólnie spędzany czas, między jedną, a drugą chusteczką do nosa?

1. Coś dla ciała:) na dobry początek dnia.
"Mamo, czy zrobisz mi takie składane zwierzątka, bo jestem głodna?"
Czyli.... robimy gofry:)






2. Jesienne liście w kilku odsłonach:)


 Odbijanie za pomocą kredek świecowych.



Dorysowywanie drugiej połówki.




Listkowy zwierzaczek


3. Żeby nam pachniało, jak już będziemy coś czuły:)



I tak oto niemalże dotarłyśmy do końca dnia:)




A jutro podzielę się przepisem na specyfik, który w szybki sposób odpędzi nadchodzącą infekcję.
Pa:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz:)