Jestem bardzo podekscytowana, bo to nasze pierwsze kroki w tej dziedzinie. Jeszcze nie oswoiłam się z myślą, że po podwórku chodzą kury, które nawiasem mówiąc oskubały wszystkie owoce, do których znalazły dostęp, a już mam małe kurczaki:). Oj, stresik mały mam, ale wierzę, że sobie poradzimy. Jak myślisz Kasiu- damy radę?
U "Mamuśki" pozostało jeszcze 5 jaj, żeby nie być natarczywymi, postanowiliśmy wybyć z domu, zrobić coś pożytecznego. Pojechaliśmy zatem na grzyby.
Grzybów w lesie jest masa, jednak niestety bardzo dużo robaczywych (coś mnie w tym tygodniu te robaki prześladują). Rośnie sobie taki piękny koźlaczek, wygląda na zdrowego, a noga poszatkowana przez lokatorów. Przynieśliśmy jednak do domu parę ładnych i zdrowych koźlaków.
Przyrządzę je tak, jak robił to mój tata i podam z kaszą gryczaną. Palce lizać....
Ale, ale po powrocie do domu u "Mamuśki" były kolejne trzy małe kurczaczki:). Zabraliśmy je chwilowo w ciepłe i bezpieczne miejsce, czekamy na kolejne. Pędzimy przygotować miejscówkę dla mamy z dziećmi- musi mieć komfortowe warunki:).....
No nieźle!!!!!!!!!! Nawet przez chwilę nie pomyślałam że nie dacie rady, w razie czego przybędziemy na pomoc :-)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że na Was można liczyć:)
UsuńA gdzie Elvis? ;DD
OdpowiedzUsuńPrecel ! :D
OdpowiedzUsuń