Znalazłam ją niszczejącą w sadzie, zlitowałam się i zabrałam do domu. Oczywiście przyda się i to bardzo, nie miałam bowiem dotąd schodków, po których mogłabym wspinać się po przetwory z najwyższych półek w spiżarni. Czas podstawiania sobie krzesła już minął:). Odświeżyłyśmy naszą drabinkę ubierając ją w ulubione kolory Olgusi i proszę mamy!
Zajęła zaszczytne miejsce w naszej spiżarni (miedzy półkami haha)
Oldzia z radością doczekała się chwili kiedy farba wyschła.
Obiecałam podzielić się przepisem na odgonienie infekcji. Pewnego razu, tak jakoś w połowie mojej infekcji wstąpiłam do młyna po kaszę. Chrypiąc i kichając musiałam wzbudzić współczucie przemiłej Pani, która przekazała mi recepturę na domowej produkcji lekarstwo. Skorzystałam z niego i uwierzcie na drugi dzień poczułam się lepiej. Sądzę, że gdybym znała ten sposób walki z choróbskiem na początku infekcji pewnie byłabym już zdrowa. W każdym razie receptura warta przekazania innym.
Kogel mogel na przeziębienie
Potrzebne będą:
2 żółtka,
2-3 łyżeczki cukru,
sok z połowy cytryny,
kieliszek spirytusu
Wykonanie:
Żółtka ucieramy z cukrem na puszystą masę dodajemy sok z cytryny, mieszamy i dodajemy spirytus, mieszamy, aż masa zgęstnieje. Całość o słodko-kwaśnym i mega ostrym smaku zjadamy i udajemy się do łóżka. Przygotujcie sobie piżamę na zmianę, będzie potrzebna w nocy:). Ta mikstura rozgrzewa od pierwszej zjedzonej łyżeczki, a uzyskujemy około pół kubka.
Pozdrawiam cieplutko:)